Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ści sługi, ale radziby byli, aby sługa wiedział, że ci dają.
PIPPA: A to małpy dopiero!
NANNA: Gdy kto nadejdzie do ciebie podczas ich obecności, zaraz chowają się w przyległym alkierzu, ale za drzwiami będą póty się ruszać i hałas czynić, aż powiesz do gościa: Pan Giulio jest tam w pokoju!“ Ponadto odmierzają oni na wszystkie sposoby: sen, czuwanie, posiłki, posty, przechadzki, wypoczynki, to co należy robić, to czego nie wypada robić, kiedy się śmiać, kiedy zachować powagę; będą się jak z gównem z każdym słowem nosić, że i żonkosie więcej nie potrafią. Ale czyż nie mówiłam ci jeszcze o obłudnikach?
PIPPA: Jeszcze nie mateczko!
NANNA: Hipokryci, którzy dotykają się kobiet przez rękawiczkę, a posty obserwują jak najwięksi biskupi, będą cię chyłkiem nawiedzać. Gdy zaś zechcą wstyd twój od tyłu urazić, a ty ich zapytasz: „Jakto moi panowie, to wy tamtędy chcecie się dostać?“, odpowiedzą: Jesteśmy niegodni grzesznicy, jak i wszyscy!“ Ich uczynki w tajemnicy trzymaj, a z łajdactwami obchodź się ostrożnie, jak z garnkiem oliwy, który przecieka! Taka dyskrecja bardzo się okaże pożyteczna! Ci wrogowie wiary prawdziwej będą się klepać po piersiach, robić sińce na ciele, zaglądać między uda, dłubać w każdej szczelinie i w dziurze każdej. A gdy rozporek z powrotem zapną, zaraz puszczają wargi