Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Obok tych wszystkich ludzi, są jeszcze dowcipnisie, którzy bez słusznej przyczyny, ciągle od śmiechu się pokładają! Na całą gębę głoszą, co z tobą zrobili i co robić będą, a im więcej się ludzi zbierze, tem się głośniej drą.
Bez ceremonji podniosą ci kieckę do góry w towarzystwie. To dla nich tyle, co splunąć! Rąb im prawdę w żywe oczy, bez zbytecznych ceregieli i figluj z nimi tak, jak oni z tobą figlują!
PIPPA: Czyż myślicie, że tacy będą mi się bardzo podobać?
NANNA: Jednakie mamy upodobania! Ale przecież cię uprzedzałam, że ci nygusi podobni są do małp, które uspakajają się, skoro orzech do łap im wpadnie! Morze, będące straszliwym żywiołem, gdy przejdzie jego gniew, czyni mniej hałasu, niż strumyczek.
PIPPA: Wydaje mi się, że macie rację!
NANNA: O tych dość! Ale nie mówiłam ci jeszcze o tępych nieukach! Ci są gorsi, niż oczajdusze, kostery, pyskacze, hycle, wartogłowy, wiercipięty, obłudnicy, nudziarze i łotry, gorsi niż cały rodzaj męski! Wydziwiają się nad gównem byle złodzieja i choćbyś im nie wiem jaką pieszczotę wymyśliła — wszystko to daremne zachody!
Rzucać się będą na ciebie prosto z mostu, a każdy ich postępek będzie świadczył o ich tępocie ku twojemu utrapieniu i wstydowi.
PIPPA: Dlaczego ku memu utrapieniu i wstydowi?