Przejdź do zawartości

Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Będąc jednak osobiście bez zarzutu, Korjolan był to zarazem patrycjusz zawzięty, wróg plebsu oraz jego trybunów. W kilka lat po ustanowieniu trybunatu zdarzył się w krainie rzymskiej nieurodzaj: konsulowie byli zmuszeni kupować zboże w dalekiej Sycylji, aby nakarmić zgłodniały lud. Z tego nieszczęścia skorzystał Korjolan. — „Dlaczego — mówił w senacie — mamy plebejuszów żywić za darmo? Jeżeli chcą chleba, niech się zrzekną instytucji trybunów!” — Trybuni dowiedzieli się o tych jego przemówieniach; widzieli w nich ząmach na swoją „uświęconą” władzę i domagali się, aby Korjolan stanął przed sądem ludu. To go jeszcze bardziej podnieciło: — „Cóż to za zuchwalstwo? Wy macie prawo pomocy dla plebejuszów, ale nie macie prawa sądu nad patrycjatem!” Ale trybuni byli niezłomni i wielotysięczny tłum plebejuszów stał za nimi. Zacny Menenjusz Agrypa już wówczas nie żył; umarł na krótki czas przedtem w wielkiem ubóstwie i z honorem został pogrzebany na koszt państwa. Inni zaś mówcy, których patrycjat posyłał do ludu, nie budzili zaufania. Tłum posępnie stał przy swojem i trybuni ogłosili dzień mającego się odbyć sądu nad Korjolanem. Ale dumny Marcjusz nie zniósł tego poniżenia; jednakowo gardząc i małodusznością swych przyjaciół i złośliwością wrogów — opuścił Rzym i zwrócił się do Wolsków. Zaocznie został skazany na śmierć.
Naczelnikiem Wolsków był wówczas Attjusz Tullus. Zwyciężony niegdyś przez Korjolana, czuł do niego niezgłębioną nienawiść. I oto widzi go naraz błagalnikiem u swego ołtarza. Nieszczęście jego świetnego przeciwnika wzruszyło go istotnie. Wyciągnął do niego rękę pojednania i prosił go do siebie w gościnę. Ale to nie wystarczało Korjolanowi; szukał on u Wolsków nie kryjówki, lecz zemsty nad swą niewdzięczną ojczyzną. Pragnął jej również i Attjusz, ale czas był nieodpowiedni; skutkiem utraty Korjolów Wolskowie musieli przystać na poniżający pokój, którego nie można było naruszyć. Trzeba było sprawy tak poprowadzić, aby ten pokój naruszyli sami Rzymianie.