Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/757

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W istocie był to Paskal, akuratny na schadzkę wyznaczoną przez Leopolda.
Promieniejąca twarz tego ostatniego, wydała się przedsiębiorcy szczęśliwą wróżbą.
— Jakie nowiny? — zapytał żywo.
— Dobre.
— Pamiętnik hrabiego?
— Zniszczony... I mieliśmy słuszność żeśmy się nim zajęli, gdyż objaśnienie napisane według twojej porady było dostatecznem do zupełnego zrujnowania naszych projektów....
— Dla czegoś nie schował tego rękopisu?
— Prościej i roztropniej było go spalić... co też i uczyniłem.
— Może masz słuszność...
— Z pewnością że ją mam...
— Czyś znalazł papiery które mnie dotyczą...
— I mnóstwo; szczególniej jeden bardzo ważny.
— Jaki?
— Główny... kwit wystawiony na milion, napisany i podpisany przez ciebie...
Twarz Paskala była promieniejącą...
— Masz ten papier? — zawołał.
— Mam.
— Daj mi go.
— Co chcesz z nim zrobić?...
— Chciałbym go zobaczyć... Obciąłbym być pewnym, że nie mam się niczego więcej obawiać...