Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/493

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Błota nie ma?
— O! co to, to nie. — Na chodnikach sucho jak w pokoju.
— W takim razie powóz jest niepotrzebny... — pójdźmy pieszo paląc cygara, jakiem ci to proponował przy ostatniem widzeniu się...
— Jak pan chcesz, panie Pawle... — A migrena?
— Świeże powietrze zrobi mi dobrze...
— No, to w drogę! — Kupimy cygar w pierwszej lepszej dystrybucyi...
— Oto są... — odpowiedział Paweł — wybieraj.
I wydobył z kieszeni cygarnicę, którą otworzywszy, podał Wiktorowi.
Podmajstrzy wybrał cygaro.
Obadwaj młodzieńcy, nie bez trudu zapalili szkaradny tytoń rządowy, dla którego nie ma dosyć nagan i zeszli na dół.
Ujrzawszy się na chodniku, Paweł Lantier odezwał się:
— Przez bulwark Saint-Germain — rzekł — dojdziemy do wybrzeża przy Magazynie i udamy się brzegiem Sekwany do mostu Bercy...
— Marszruta wyborna — odparł Wiktor — jest to droga najkrótsza i najlepsza... Będziemy mogli patrzeć przy świetle gazu jak kra płynie rzeką.
Student z rzemieślnikiem udali się bulwarem Św. Michała, a potem bulwarem Saint-Germain.
Chociaż powietrze było bardzo zimne, mróz zapowiedziany przez — Wiktora Bazalle nie był zbyt wielk-