Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/289

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w sposób nagły, zachowując do ostatniej chwili zupełną przytomność umysłu. — Jeżeli pana prosił o przybycie, to zapewne aby pomówić o interesach, gdyż jak mi się zdaje panowie macie wspólne interesy skoro ojciec umieścił w pańskim domu pieniądze...
— Tak jest pani, i jestem gotów zdać mu rachunek, który go musi zadowolnić...
Honoryna skłoniła się i rzekła:
— Cokolwiek pana spowadza, jestem rada że pana widzę... — Chciałam się pana spytać co słychać u siostry pańskiej żony.
— Małgorzaty Bertin?
— Tak jest.
— Nic nie wiem.
— Jakto?
— Nie widziałem jéj od chwili, gdym, tak samo jak pani, był na pogrzebie nieboszczyka Bertina, jéj męża mało godnego pożałowania i mało żałowanego...
— Zatém pan nie wiesz o tém, że jéj nie ma?
— Czy wyjechała, z Paryża? — zawołał Paskal.
— Nazajutrz po pogrzebie. — Dowiedziałam się o tém wczoraj, będąc u niéj w domu...
— Anim się tego domyślał i mój syn. który musi o tém wiedziéć, wcale mi o tém nie wspominał... Gdzie ona jest?
— Jéj służący utrzymują że nie wiedzą... zarówno jak długo jjé podróż potrwa... ale tak odpowiadając, może stosują się do rozkazu.