Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Racz pani wybaczyć... — Liczne i ważne interesa tak dalece zajmują mi czas, że mi go niezostaje na przyjemność... — Nawet muszę przyznać, że gdybym dziś zrana nie był odebrał od ojca, pani listu, nie miałbym w téj chwili przyjemności ją widzieć...
— Ojciec pisał do pana? — rzekła dziewica widocznie wzruszona.
— Tak pani... i to nagląco... — To też nietracąc ani minuty, pośpieszyłem z wypełnieniem jego życzenia. Spodziewam się, że go zastanę w lepszém zdrowiu.
Honoryna potrząsła główą.
— Niestety! nadzieja pańska się nie ziści, kochany panie... — odparła.
— Czy hrabia ma się gorzéj?
— Daleko gorzéj... — Od kilku dni stan jego mnie boleśnie niepokoi; o sam, jak mi się zdaje, doświadcza jakiejś niespokojności... — Czuje zmniejszenie się sił i przyznaje się do tego, co mu się dotychczas nigdy nie trafiało...
Skronie paskala Ląntier zwilżyły się zimnym potem.
— Co pani mówisz? — wyjąkał ukrywając swoje pomięszanie pod pozorem smutku.
— Prawdę, panie Lanier.
— Jednak pani nie sądzisz aby niebezpieczeństwo było blizkiem.
— Przeciwnie, uważam je za bardzo blizkie... Ojciec mój fizycznie jest wycieńczony... — zgaśne on