Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1562

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spokojnem okiem i z uśmiechem na ustach, bylibyście patrzyli jak spada moja głowa!... Dzięki twojemu synowi, światło zabłysło, ale choć jestem zrehabilitowaną, ileż ludzi będzie mnie miało za winną, aż do ostatniej chwili mego życia!... Tylko kat mógłby mnie pomścić odpowiednio, aby was wydać w jego ręce, dosyć jednego słowa... A jednak! ja zamilczę, byleby tylko Paweł i Renata byli szczęśliwi, jeżeli sami wydacie wyrok i sami go wykonacie... Osądźcie się więc sami...
Po, tych słowach nastąpiła chwila głębokiego milczenia, poczem Małgorzata przemówiła znowu:
— Dajemy wam godzinę czasu do powzięcia po» stanowienia...Jeżeli za godzinę wasze uśpione od tak dawna sumienie się nie przebudzi, więzienie w Troyes otworzy się na wasze przyjęcie i dostaniecie się w ręce sprawiedliwości ludzkiej, oczekując na boską...
I zwracając się do Wiktora i Ryszarda Beralle, Małgorzata dodała:
— Wam, panowie, ci zbrodniarze oświadczą na jaką skazali się karę.
Poczem wziąwszy Renatę za rękę, wyprowadziła ją w towarzystwie Honoryny.
Ryszard zamknął drzwi.
Leopold i Paskal z wzrokiem przygasłym z głową opadłą na piersi, wyglądali jak ogłuszeni uderzeniem obucha.
Podmajstrzy i jego brat rozwiązali im ręce.