Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak jest, masz słuszność, wiem o tem... czuję to... a jednak pomimo to wszystko, mam nadzieję, że ciemności się kiedyś rozproszą i że poznam swoją matkę...
Dziewczę zamilkło, spojrzało kochankowi w oczy jak gdyby chcąc czytać w głębi jego myśli i nagle zadało mu to pytanie:
— Pawle, czy ty wierzysz w głos krwi?
— Czy ty mówisz o tym tajemnym instynkcie, który w razie gdy przypadek stawia w obec siebie dwie osób sobie nieznanych, lecz w żyłach których płynie krew z tego samego źródła, jak powiadają, ciągnie je ku sobie?
— Tak, ja mówię o tym instynkcie... Czy naprzykład wierzysz, że gdybym się kiedyś znalazła w obec nieznajomej i gdyby wzrok mój nie mógł się od niej oderwać, gdyby serce zaczynało mi bić na jej widok, gdyby cała myśl moja wyrywała się ku niej, gdybym czuła ku niej nieprzeparty pociąg, a moje usta prawie pomimowoli szeptały te tak słodkie wyrazy: Moja matka... czy sądzisz, że moje serce i moja dusza myliłaby się i ja byłabym ofiarą jakiegoś złudzenia?
Student czuł kłopot łatwy do pojęcia.
— Naturalnie — odpowiedział nie bez wahania — w niektórych wypadkach można przypuścić zjawisko o jakie mnie pytasz, ale nie trzeba przesadzać tej wiary w głos krwi i brać uczucia żywej i nagłej sympatyi za objawienie... Błąd byłby łatwy i rozczaro-