Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1099

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czyś pan poczynił jakie kroki co do odszukania pani Urszuli? — zapytało dziewczę po chwili milczenia.
— Zrobiłem, ale na nieszczęście bezskutecznie... Jestem więcej jak kiedy i bądź przekonany że zbrodnia została popełnioną... Czy według twego zdania nie wypadałoby zawiadomić policyi?
Renata potrząsnęła głową i rzekła:
— Sprowadzilibyśmy komplikacye które mnie zastraszają i któreby mnie zmusiły do wyjścia z kryjącego mnie cienia. Zdaje mi się, że się trzeba jeszcze kryć L starać odszukać mojej matki.
Mówiąc przytoczone wyrazy, Renata zbladła, — głos jej był drżący.
— Niestety! — odpowiedział Paweł — nie zdaje się aby te poszukiwania mogły otrzymać pomyślny skutek. Nie ma wskazówki... żadnego punktu wyjścia... Gdybyśmy choć dla kierowania się mieli nazwisko!...
— Nazwisko... — powtórzyła Renata smutnie. — To którebym powinna nosić... Ależ ja żadnego nie mam nazwiska!...
— A więc, cóż to szkodzi? Czyż ci potrzeba innego nazwiska prócz mojego, które będzie twojem? Cała twoja przyszłość jest w naszej miłości, w naszym przyszłym związku... Powinienem szanować twoje uczucie dziecięce, ale po cóż płakać, po cóż cierpieć na myśl o matce, która cię nigdy nie znała, i która dla ciebie nie istnieje?