Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wołał sędzia. Wszystko to jest tak prawdopodobne, że nieomal prawdziwe się zdaje! Dziwiłbym się nawet gdyby powyższe twe przypuszczenia błędnemi okazać się miały! Prowadźmy dalej teraz nasze badania. Trzeba nam zwiedzić przedewszystkiem apartamenta baronowej.
Przywołana Hortensja, pokojówka, służyła urzędnikom za przewodnika.
Sędzia śledczy pan Boulleau-Duvernet był amatorem przedmiotów sztuki i artystycznie wykonanych drobiazgów. W wolnych chwilach zwiedzał sale wyprzedaży.
Gdy przechodząc spostrzegł w apartamencie baronowej arcydzieła z różnych epok, oczy mu się zaiskrzyły, a jego oblicze wyrażało najżywszą radość, z chwilą jednakże przestąpienia progu sypialni, przybrał zwykłą surowość i utkwił wzrok w portrecie naturalnej wielkości, w bardzo bogatych ramach, zawieszonym naprzeciw hebanowego łóżka, wspaniale srebrem i słoniową kością inkrustowanego.
— To baronowa, nieprawdaż? zapytał.
— Tak, odrzekł pan de Faviéres, jakże ją pan znajdujesz?
— Piękna, niestety! zbyt piękna, jaka szkoda! Posiadać tak ujmujące łagodne oblicze, zamieszkiwać w raju i zabić swojego męża, czyli raczej co na jedno wychodzi, kazać go zabić swojemu kochankowi, okraść kasę, uciec do obcego kraju, przygotowawszy sobie tym sposobem okropną przyszłość, bo jeśli nie gilotynę i rusztowanie, to dożywotnie więzienie, nie licząc zgryzot sumienia! A! jak kobiety są szalonemi nieraz!