Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Tragedje Paryża tom 3.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jem postępowaniu choćby ze względu na wieńczący je skutek.
Tu opowiedział on w krótkości szczegóły, wiadome czytelnikom.
Po kilkakrotnie w czasie jego opowiadania sędzia brwi marszczył z niezadowoleniem, nie przerywał jednak mowy agenta, a gdy ten skończył:
— Masz słuszność, rzekł. Zgadzam się z tobą w zupełności. Fryderyk Müller zrabował kasę, aby wywrzeć zemstę na tym, który mu zabrał tę kobietę. Powiadomiony przez swego szpiega o wyjeździe baronowej z wicehrabią, korzystał z ich ucieczki, ażeby zwalić na nich cały ciężar zbrodni i zgnębić ich pod nawałem pozornych dowodów. Dokonałeś mistrzowskiego dzieła, demaskując tego łotra, Jobin’ie. Jestem z ciebie zadowolony. Nie należy zatem pozwolić aby tak niebezpieczny złoczyńca wymknął się z rąk sprawiedliwości. Udzielę ci pełnomocnictwo ujęcia go i sprowadzenia, jakie wykonasz jeszcze tej nocy.
Boulleau-Duvernet wziąwszy arkusz papieru, zapełnił go, podpisał i podał Jobinowi. Agent schował pomieniony arkusz do portfelu, ale nie ruszył się z miejsca.
— Na co czekasz, zapytał go sędzia.
— Prawdziwy zaszczyt przynosi mi pańskie oświadczenie iż pan jesteś ze mnie zadowolonym, wyszepnął Jobin z lekkiem zakłopotaniem, polegając na tem, upraszałbym o położenie we mnie całkowitego zaufania, a tem samem i odłożenie do jutra wieczorem przyaresztowania Müllera.
— Dlaczego ta zwłoka?