prawdziwego Sokratesa prowadzi, zdaniem Dümmlera, przez cynikę, która twierdziła apodyktycznie, że ani szukanie ani pomyłka nie są możliwe, gdyż prawda jest bezpośrednio dana, a cnota powstaje przez bezpośredni związek człowieka z bogiem[1]. Pitagorejczyk Platon i jego Sokrates uważał cnotę za wiedzę (έπιστήμη), natomiat rzeczywisty Sokrates z cynikiem Antystenesem za όρϑή δόξα, albo za ϑεια μοίρα, za łaskę bożą lub za prawdziwą wiarę, jak widać z „Apologii“, „Menona“, „Protagorasa“ i t. p. samegoż Platona[2]. Jest to wiara wewnętrzna i wewnętrzny stosunek ducha ludzkiego do boga. Człowiek zewnętrznie wobec boga-demona jest dzieckiem, ale wewnętrznie jest sam demonem i wolnym duchem na wzór i podobieństwo demona-boga. Oto, czego nauczał Heraklit za orfiką, Empedokles za Heraklitem, a Sokrates za Empedoklesem, że trzeba ήϑος άνϑρώπειον zmienić na ϑείον, ludzki i nieumiejętny sposób myślenia przerobić na duchowy i boski![3] Tymczasem nowsza krytyka dajmonion Sokratesa, zamiast je uznać za poruszającą sprężynę w jego duchowej organizacyi, uważa dziwnie za tajemniczą resztę w rachunku teoretyka-racyonalisty[4]. Z tego powodu Nietzsche potępił go jako nie-mistyka, mistagoga wiedzy, typ teoretycznego człowieka, pierwowzór teoretycznego optymisty, a Joël widzi w nim fanatycznego dyalektyka i jednostronnego racyonalistę, który ujarzmił praktykę teoretycznym rozumem. A jednak ten tak lżony i zniesławiany Sokrates był i mistykiem i praktykiem i szerzycielem nie wiedzy i optymizmu, ale poprawy i wiary, zreformowanej w duchu orfickim. Pięknie powiada ks. Pawlicki, że można „z dwóch przeciwległych punktów rozważać ducha ludzkiego, albo pytając o naturę jego w ogóle, albo o nasze własne jestestwo. W pierwszym razie otrzymamy psychologię empiryczną, opisową, która jest nauką przyrodniczą, w drugim docieramy do samego jądra osobistości naszej i tworzymy umiejętność indywidualną, która wtedy tylko ma dla nas wartość prawdziwą, gdy ją czynnie zastosujemy, każdy w życiu własnem.... Tego zadania nikt przed Sokratesem nie dotknął; on pierwszy poświęcił mu życie swoje“[5]. Ale by te natchnienia, które odbierał od Boga, były czemś obojętnem „dla