Przejdź do zawartości

Strona:PL Schneider Nowe poglądy.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie z rosyjskim tołstoizmem[1]. Albowiem Tołstoj jest racyonalistą-mistykiem, panteistą, wierzącym w boga-przyrodę, którego człowiek jest cząstką; przeczy dualizmowi ludzkiej natury, acz nie odrzuca idei bezosobowej nieśmiertelności ducha, i skonstruował sobie dowolny chrystyanizm wraz z ewangelią, które jednak bez Boga, jako żywego i osobowego źródła wszech istnień duchowych, tracą metafizyczną podstawę. Jego Bóg, jako byt stały i niezmienny, łudząco zbliża się do eleackiego: έν ϰαί πάν. Cynizm nie zrywał tak zasadniczo z nabytkami kultury, jak eleatyzm lub Tołstoj. Tworzy on wyższy stopień umoralnienia od panteizmu, przyjmuje bowiem podkład etyczny Empedoklesa, według słów dziwnie trafnych w „Listach z podróży“ Sienkiewicza: „dopiero, gdy wyrobione już sztucznie życie odejdzie daleko od natury, pochłonie swemi sprawami uwagę człowieka i przysłoni mu prawdę pierwotną, wówczas i bogi stają się ludźmi, i dusza odrębną, samoistną jednostką“[2]. Jeśli gdzie szukać można odpowiednika do greckiego cynizmu w współczesnym świecie, to nie w Europie, ale w Ameryce, gdzie „samodzielność i energia rozkwitają i potężnieją coraz bardziej“ i gdzie jest jedna główna zasada demokracyi obyczajowej, to jest poszanowanie pracy“[3]. Sienkiewiczowski Dżak był najlepszym przykładem idealnego cynika: „nie doszedł do nudy, zniechęcenia i przekonania, że wszystko jest czczem i marnem i niewartem zachodu.... Samo życie mu wystarczało, refleksye życiowe w głowie mu nie postały... Pod jednym tylko względem samotność wycisnęła na nim filozoficzną pieczątkę: oto niewiele sobie cenił pieniądze“[4]. Ale ów Dżak „był poprostu pobożny człowiek“ i nieraz mu się zdawało, jakoby było dwóch Dżaków: jeden zewnętrzny, który się krząta i działa; a drugi wewnętrzny, który nie robi nic, tylko przypatruje się pierwszemu. Jeżeli Dżak zewnętrzny rozgniewał się i miał ochotę wybuchnąć — Dżak wewnętrzny spoglądał na niego z politowaniem, a może i mówił: „Wstydż się!“ Nie jestże to geneza, cokolwiek z grubsza, dajmonion Sokratesowego?

Dziś już przemaga zdanie, że Sokratesa, zarówno platońskiego jak xenofontowego, należy ściśle odrożniać od rzeczywistego, bez rzekomych pogłębień w kierunku idealistycznym lub banalnego spłaszczenia przez dwu wybitnych pisarzy. Droga do

  1. Gr. Den. II., 120.
  2. V. Koleją dwóch Oceanów. II.
  3. Tamże VI. Szkice amerykańskie. I. i VIII. Szk. amer. I.
  4. Tamże VIII. Szk, amer. II.