Przejdź do zawartości

Strona:PL Sand - Flamarande.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

być zmęczona jeźli była w Flamarande, ale zapewne radość widzenia się z Gastonem, nie pozwalała jej poddawać się znużeniu.
Czy byłem szalony — czy odgadłem prawdę: Jeźli była w Flamarande, pomyślałem sobie, to tam na miejscu trzeba dojść wszystkiego. Gdyby jeździła sama, wybaczyłbym jej — ale jeżeli była tam z Salcédem, wierny pozostanę mojemu zadaniu. Postaram się o dowód i zachowam go na wypadek, gdyby Rogerowi zagrażał podział majątku.
Byłem panem mojego czasu, bo odkąd hrabia zaczął się zajmować lekkiemi kobietami (którym na żaden sposób nie chciałem się wysługiwać), byłem w domu przedmiotem zbytkownym. W chwili wyjazdu hrabiny do Normandji ja wyjechałem do Auvergne. Chcąc się dowiedzieć czy baronowa była u siebie, przejeżdżałem przez Montesparre. Jeżeli była w domu, możnaby przypuszczać że ułatwiła widzenie się matki z synem. Ale baronowę właśnie oczekiwano. Nikogo jeszcze u niej nie było.
Wieczory i ranki były jeszcze chłodne; ale we dnie słońce przyjemnie ogrzewało ziemię, a błękitne niebo poprzerzynane gdzieniegdzie mgłą leciuchną wyglądało wesoło i rozkosznie. Stopione po rozległych dolinach śniegi odsłoniły prześliczną zieleń, a strumyki uwolnione od uciskającego je lodu, szemrały skacząc po kamieniach. Potoki, wezbrane szybkim stajeniem lodów formowały wspaniałe wodospady. Nie widziałem jeszcze równie pięknego krajobrazu w pierwszych dniach spóźnionej wiosny. Z przyjemnością szedłem piechotą po niebezpiecznej przestrzeni między Montesparre i Flamarande. Około trzeciej z południa byłem już niedaleko zamczyska, kiedy zobaczyłem na lewo wydeptaną ścieżkę, której przedtem nie widziałem, pomimo że w tej stronie często polowałem. Miałem wyborną pamięć