Przejdź do zawartości

Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Lecz myśliwy, zbudzony przez Felima, przewracał się z boku na bok i nie mógł zmrużyć oka
— Ten irlandzki osioł zepsuł mi całą noc! — mamrotał rozgniewany. — Teraz nie zasnę do rana. Wartoby tak tego Felima zbudzić i rzucić do rzeki, niechby zakosztował tej przyjemności. Szkoda mi tylko gospodarza.
Siedząc na ziemi i rozmyślając nad tem, jakby ukarać Irlandczyka, stary myśliwy zauważył, że coś pełznie ku niemu.
— Wąż! — krzyknął Stamp. — Ale jaki? Na grzechotnika za duży. Zresztą w tych stronach spotyka się takich grzechotników.
Przekonany, że wąż nie zdąży podpełznąć do niego i ucieknie czemprędzej po dotknięciu się do sznura, skręconego z końskiego włosia, myśliwy obserwował spokojnie. Wierzył w magiczną siłę sznura, wiedząc, że żaden jadowity wąż w prerji nie przejdzie przez jego zwoje. A przytem wąż, sunący ku Stampowi, był nieszkodliwy. I rzeczywiście zaledwie dotknął się sznura, już zaczął pełznąć z powrotem.
— Pełznij sobie, pełznij, marne stworzenie — przemówił Stamp. — Dużej krzywdy nikomu nie wyrządzisz. Najwyżej wypijesz jajko indyczki, a to nic strasznego. Na ciebie się nie gniewam. Zły tylko jestem na tego irlandzkiego głuptasa, który mi przerwał sen. Chyba nie będę Zabulonem Stampem, jeżeli nie odpłacę mu za to. A w jaki sposób, już wiem!