Przejdź do zawartości

Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I jakby w nadziei ujrzenia starego myśliwego, Luiza znowu zaczęła patrzeć w step, w kierunku twierdzy Inge, lecz napróżno: droga była pusta. Natomiast z przeciwnej strony ukazało się dwóch jeźdźców, z których jeden był kobietą. Zsunięty z twarzy woal odsłonił jej dwoje czarnych ocząt i rumiane smagłe liczko. Amazonka siedziała w siodle swobodnie i trochę niedbale, co świadczyło, że umie jeździć konno znakomicie. W pewnej odległości za nią jechał na mule służący z koszykiem.
— Kim jest ta nieznajoma? — pomyślała Luiza. — Widzę ją już po raz trzeci, jak jedzie po coś do fortu. Napewno jest to meksykanka i, zdaje się, zamożna. Tylko siedzi na koniu nie tak, jak to u nas przyjęte. Lecz cóż ona zamierza zrobić? A! domyślam się, rzuca lasso.
Istotnie, w tej chwili wypadła z zarośli wylękniona antylopa i nieznajoma amazonka pomknęła za nią. Wyrzuciwszy w górę lasso, zwinnie zarzuciła pętlicę na szyję zwierzęcia i antylopa upadła. Wówczas służący nieznajomej skoczył szybko naprzód, zadał śmiertelny cios trzepoczącemu się na ziemi zwierzęciu i rzucił je na siodło. Kobieta zwinęła lasso, poprawiła na sobie woal i ruszyła dalej. Służący pomknął za nią.
W chwili, gdy nieznajoma amazonka wyrzuciła lasso, twarzyczkę pięknej kredki omroczył cień smutku. Stanęła jej żywo w pamięci uczyniona przez Mauricea wzmianka.
— Tak, to ona! Mówił mi, że jest w moim wieku i tego samego wzrostu co ja. Mieszka w Rio