Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i wtajemniczając zbyt wcześnie w rozpustę zmysłową, pozostawiła mnie bezbronnym, wobec upojeń przedwcześnie rozbujałej wyobraźni? Czy to książki, które w owym czasie czytałem, rozwinęły we mnie namiętne upodobanie do wrażeń uczuciowych? Pożerałem wówczas tyle książek, i to najchorobliwszych, tych, w których, rzekłbyś, iż autor podarł, pokrajał całą duszę, ażeby o nią wyostrzyć życie! Byłemże — a przychodziło mi to często na myśl, gdy stwierdzałem, jak wielkie niezadowolenie pozostawiało mi zawsze życie fizyczne, jeśli nie było przepojone duszą, jakie miejsce w moich radościach i cierpieniach zajmowały nadzieje i rozczarowania, wspomnienia i żale, to jest idee — byłemże-mistykiem chybionym, i czy, skoro już nie miałem Boga, w którego mógłbym wierzyć, ten poryw miłości, co we mnie, młodzieniaszku jeszcze, wzniecał taką gorączkę, nie był nostalgią za utraconą pobożnością? Czy byłem poprostu dzieckiem końca wieku, urodzonem w chwili wielkiej nędzy ogólnej, kiedy żadne tchnienie szerszego zapału nie unosiło się w powietrzu, kiedy żadna ziemia obiecana nie ukazywała się na widnokręgu?...
Zresztą, co znaczą przyczyny? Faktem jest, że, skoro doszedłem do samowiedzy, pojmowałem tylko jedno szczęście, miałem tylko jedną ambicyę, ścigałem jeden ideał; kochać i być kochanym!... Kochać, być kochanym! Ileż razy powtarzałem sobie te trzy wyrazy pomiędzy piętnastym a dwudziestym rokiem