Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

męża, — i to w jakim okresie pożycia wspólnego! w pierwszych miesiącach małżeństwa, które są radością i blaskiem nawet dla stadeł, przeznaczonych później do rozłąki! Cała wyjątkowość i gorycz losu, jaki ją spotkał w ciągu roku ostatniego, uprzytomniła jej się z dręczącą wyrazistością. Co zawiniła Panu Bogu, że ją doświadczał tak okrutnie, że zesłał na nią próbę najcięższą dla młodej żony? Kochać męża tak gorąco i nie módz dać mu szczęścia, patrzeć jak cierpi do tego stopnia, że pragnie umrzeć i nie módz domyśleć się nawet natury i przyczyny tego cierpienial... A ta przyczyna znana była d’Andiguier’owi — Stefan mu ją wyjawił... Może papiery, zawierające to wyjawienie, spoczywają o kilka kroków od niej, albo w kasie, albo raczej w owej szafce w galeryi.. Młoda kobieta ujrzała nagle w duchu drzwi szatki otwarte i szuflady, jak widywała je często... Za sprawą jednego z owych procesów myślowych, które dopełniają wyrazistością widzeń podobne ewokacye, porównała naraz szerokość tych szuflad z szerokością koperty, dostrzeżonej na biurku męża. Powiedziała sobie, że jeśli d’Andiguier ukrył kopertę w szafce, to wybrał niechybnie jedną z szuflad dolnych... Szuflady te ze swemi cienkiemi rączkami z kutego żelaza, zarysowały się przed wzrokiem jej duszy... Zdawało jej się, że czuje pod dłonią chłód żelaza... I ten obraz zwyciężył.
Powoli, ostrożnie, drżąc cała; wstrząśnięta do głębi śmiałością własnego czynu, wsunęła palce pod poduszkę, w to samo miejsce, gdzie złożyła przed