Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/711

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

nemi słowy: wzrasta suma materjalna i wartościowa środków pracy, jak to: budowli, maszyn, rur do drenowania, bydła roboczego, przyrządów wszelkiego rodzaju i t. d., które w ciągu krótszych lub dłuższych, lecz powtarzających się procesów produkcji, funkcjonują w całym swym zakresie, czyli służą osiągnięciu określonych wyników użytecznych, lecz stopniowo tylko zużywają się, dzięki czemu cząstkami tylko tracą swą wartość, a więc również cząstkami tylko przenoszą ją na wytwór. „W tej mierze, w które; środki pracy są twórcami wytworu, nie dołączając doń wartości, a więc są używane w całości, a spożywane tylko częściowo, — -w tej mierze pełnią one swą służbę, jak o tem już była wzmianka, bezpłatnie, na podobieństwo sił przyrody: wody, pary, powietrza, elektryczności i t. d.
Ta bezpłatna służba pracy minionej, opanowanej i ożywionej przez pracę żywą, zostaje nagromadzana w miarę nagromadzania kapitału w skali rozszerzonej.

Ponieważ praca miniona przybiera zawsze postać kapitału, to

    dostarcza wartości użytkowej. Innemi słowy: im więcej każdy dzień roboczy dostarcza dóbr użytkowych, naprz. pończoch — fabrykantowi pończoch, tem bogatszy się on staje w pończochy. Lecz tu się nagle Say spostrzega, że „z większą ilością“ pończoch, ich „cena“ (która oczywiście nie ma żadnej styczności z wartością wymienną) spada, „ponieważ konkurencja zmusza ich (producentów) do wyzbywania się wytworów po cenie kosztu własnego“. A skądże się bierze zysk, jeżeli kapitalista sprzedaje towary po cenie własnego kosztu? Ale „neyer mind“ [mniejsza o to]. Say oświadcza, że dzięki wzmożonej wydajności pracy, każdy otrzyma, za ten sam równoważnik, nie jedną parę, jak poprzednio, lecz dwie pary pończoch. Wniosek, do którego Say dochodzi, jest właśnie ową tezą Ricarda, którą miał on obalić. Po tak wielkim wysiłku umysłowym triumfująco poucza on Malthusa w następujących słowach: „Taką jest, panie, logicznie zbudowana teorja, bez której — twierdzę to stanowczo — niepodobna wyjaśnić największych trudności ekonomji politycznej, a zwłaszcza zagadnienia, w jaki sposób naród może się zbogacać, podczas gdy wartość jego wyrobów się zmniejsza, chociaż przecie bogactwo składa się z wartości“ (tamże, str. 170). Pewien angielski ekonomista czyni następujące uwagi z powodu podobnych pereł w listach Say‘a: „Ta pretensjonalna paplanina („those affected ways of talking“) jest tem właśnie, co pan Say zwykł nazywać swą teorją, którą właśnie z głębi serca poleca Malthusowi wykładać w Hertford, a która podobno jest już wykładana „dans plusieures parties d‘Europe“ [„w wielu częściach Europy“]. Powiada on: „Jeżeli w zdaniach tych znajdzie pan pozór paradoksu, to mech pan wejrzy w ich treść rzeczową, i wtedy, mam nadzieję, wydadzą się panu bardzo proste i bardzo rozsądne“. Bezwątpienia, a zarazem dzięki temu bliższemu wejrzeniu okaże się, iż nie zawierają nic zgoła oryginalnego i ważnego“. („An inquiry into those principles respecting the naturę of demand etc., str. 116, 110).