Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
OPOWIADANIE SIOSTRY MIŁOSIERDZIA

— Wczorajszej nocy ukazał mi się po raz pierwszy. Był w białym ubraniu z mosiężnymi guzikami, na nogach miał skórzane nagolenniki, na głowie — biały kask. Ale ten kask nie był taki, jaki noszą żołnierze, i w ogóle nigdy nie widziałam takiego ubioru. Twarz miał żółtą jak Cygan i oczy pełne żaru, takie same, jakie miewają ludzie chorzy na tyfus, przy wysokiej gorączce. Miał niezawodnie gorączkę, bo mówił od rzeczy.
Gdy nam się o kim śni, to nie słyszymy jego słów i nie widzimy też, aby poruszał ustami. Tyle tylko, iż wiemy, co do nas mówi ten śniony człowiek, i nigdy nie umiałam wytłumaczyć sobie tego, w jaki sposób to się śni. Wiem tylko, że odezwał się do mnie, że mówił szybko jakimś obcym językiem, którego nie rozumiałam. Wiem też, że parę razy przemówił do mnie sor, ale ja nie wiem, co to znaczy. Był niecierpliwy i po prostu zrozpaczony, że go nie rozumiem, i mówił długo. Ale potem, jak gdyby sobie uświadomił, gdzie się znajduje, zaczął mówić — powiedziałabym — naszym językiem. Ale było tylko tak, iż mogłam go odtąd rozumieć.
— Siostro — rzekł do mnie — proszę cię na klęczkach, abyś, jeśli to możliwe, uczyniła coś dla mnie. Widzisz przecie, w jakim jestem stanie. Co za nieszczęście, mój Boże, co za nieszczęście! Nawet nie wiem, jak to się stało. Było tak jakoś, jakby raptem ziemia pędziła naprzeciwko nam. O, gdybym przynajmniej mógł pisać palcem na kołdrze! Wypisałbym wszystko, co potrzeba, ale ty widzisz przecie, jak wyglądam! — Pokazywał mi ręce, ale nie były obandażowane. Teraz już nie pamiętam, co ujrzałem na nich takiego straszliwego. — Nie mogę! Nie mogę! — narzekał. — Spójrz, siostro, na te ręce! Wszystko ci powiem, ale na Boga, dopomóż mi załatwić tę jedną sprawę! Leciałem jak szaleniec, aby wszystko załatwić, ale nagle ziemia pochyliła się gwałtownie i spadła na nas. Ja wiem, że coś