Przejdź do zawartości

Strona:PL Karel Čapek - Meteor.pdf/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

doktorze, że czasem tłumaczę sobie sny, ale to tylko wówczas, gdy jestem zupełnie sama. Nie oczekuję przecie żadnego znaku, który dotyczyłby mojej osoby. Nigdy nie wyśnił mi się żaden mój sen. Jeśli więc zajmuję się swoim snem, to bynajmniej nie przez zabobonność. Wiem, że sny się powtarzają i powracają, ale żeby jakiś następny sen był dalszym ciągiem pierwszego, to już nie leży w naturze snów. Jeśli we śnie moim jest coś takiego, czego nie powinna bym powtarzać, niechaj mi to odpuści Przenajświętsza Panienka. Miałam więcej do czynienia z doktorami niż z księżmi, więc powiem panu wszystko jak na świętej spowiedzi.
Chirurg z wielką powagą skinął głową.
— Powiem panu wszystko — mówiła siostra dalej — ponieważ chodzi tu o pańskiego pacjenta. Ale ten sen, to tylko treść tego, com sobie później uporządkowała i powiązała w głowie. Kiedy mi się ten sen śnił, były to raczej obrazy, które zmieniały się bezustannie. Niektóre z nich były wyraziste, ale nie brakło też mętnych i pozbawionych związku, czasem prześcigały się w wielkim pośpiechu, jakby się śniło kilka snów od razu. Czasem bywało tak, jakby ten człowiek naprawdę coś opowiadał, a potem znowu zdawało mi się, że patrzę na jakieś zdarzenie. Było to takie pomieszane i bezsensowne, że nawet we śnie życzyłam sobie zbudzić się, ale nie mogłam. Ten sen był taki żywy i mocny, że miał swój dalszy ciąg nawet we dnie. Ale we dnie przypominałam sobie wszystko w lepszej kolejności, bez obrazów i w pewnym związku. To już nie był sen. Wszystkie rzeczy poprzemieniałyby się nam w puste sny, gdyby w tych rzeczach nie było pewnego porządku. Porządek jest czymś, co bywa tylko w prawdziwych snach. Dlatego ten sen przestraszył mnie tak bardzo, że znalazłam w nim daleko więcej związku, niż go się spotyka w snach zwyczajnych. Mogę go panu opowiedzieć tylko tak, jak go rozumiem teraz.