Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Poszedł i on do kancelaryi, a ja znowu w antykamerze zostałem. Ksiądz, wchodząc, nisko skłonił się przed panem i stanął wyprostowany, patrząc mu śmiało w oczy.
— Księże! czy to prawda? — zawołał, zwracając się doń pułkownik — czy to prawda? że ty sługa Boży, sługa ołtarza, pomiędzy moimi oficyalistami, między szlachtą czynszową rewolucyjną propagandę szerzysz, do powstania ich nakłaniasz?
— Prawda! — odrzekł ksiądz śmiało, nie spuszczając oczu.
— Ah! księże, co mówisz? czyż to twoja rola? czyż to rola przewodnika duchownego, pasterza, sługi Boga prowadzić lud do krwi rozlewu, do mordu, do pożogi... Księże, to nie Chrystusowa droga!
— Przebrała się miarka nieprawości — odpowiedział uroczyście ksiądz — wypełniła się cierpliwość Pańska, dzień sądu nadchodzi — mówił coraz donośniej — zsyła Pan ogień i miecz na niepoprawne grzeszniki, a my najnędzniejsi słudzy Jego za narzędzia Mu służyć będziemy! nie my, a On zwycięży, naszemi słabemi dłońmi.
— Księże! księże! co ci jest? — wołał starzec zaperzony cały i gniewem już buchający — hej! zły duch cię chyba opętał; każ się egzorcyzmować! ty bluźnisz! co wam wszystkim się stało? jam w stu bitwach był, wiem co wojna. Z czem pójdziecie? bez broni, bez wodzów, z czem, z kijami?
— Z krzyżem świętym i z wiarą w sercu.
— Ależ nie pleć mi bzdurstw, których aż wstrętnie słuchać; tego rodzaju nadużywanie ufności w łaskę Boską grzechem śmiertelnym jest, a ty grzech ten na siebie bierzesz, i tych półgłówków powiedziesz na rzeź, na jatki, na śmierć pewną. Księże opamiętaj się! odwołaj swe słowa, nakłoń ich do rozsądku.
— Nie w mojej to mocy. Pan tak rozkazuje, a myśmy tylko ślepem narzędziem w Jego dłoni, narzędziem do złamania potęgi i pychy szatana.