Przejdź do zawartości

Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Sławy jednak nie zdobyłem — ozwał się po chwili, smutnym, cichym, złamanym głosem. — Iskra talentu, tlejąca we mnie, była za słaba dla rozniecenia potężnego płomienia. Demon mnie zwyciężył!
Wołając tak, chwycił mnie gwałtownie za rękę i trzęsąc nią, z dziką zajadłością szeptał, patrząc mi w oczy:
— Oh! straszny to, straszny duch! Strzeż się go, strzeż! Życie ci on zmarnuje; całą przyszłość rzuci pod swe brutalne stopy i podepcze; przestaniesz być wolnym człowiekiem, a staniesz się jego sługą najniższym. Zaspokoić go, nakarmić, nasycić może tylko — wielka sława. Uśpić na chwilę potrafi i — wódka.


∗             ∗

Nazajutrz po tej rozmowie opuściłem Odessę. Mego nieszczęśliwego znajomego nie spotkałem nigdy już w życiu.
Rozmowa ta jednak nie minęła dla mnie bez śladu; i mimo przestróg Porfirego, demon ów, w tak strasznych barwach kreślony przez niego, wkradł się do mej duszy. Wszedłem na tę drogę, pełną cierni i głogów. Nie wiem dotychczas: czy to anioł biały, czy duch nieczysty mnie na nią wprowadził?