Strona:PL Kajetan Abgarowicz - Z carskiej imperyi.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Widzę, że pan masz taką samą naturę, jak ja. Zdarza mi się często, nie wiedzieć dlaczego, wpaść w tak dziwny stan nieśmiałości. Iwanie Osipowiczu, bądźmy przyjaciółmi.
Głos jej cichy, szept prawie słodki jakiś i pieszczony rzeką słodyczy wpływał do mej duszy. Nieśmiało, delikatnie, ostrożnie ścisnąłem jej rękę i nie mogłem zdobyć się choćby na jedno słowo odpowiedzi. Na słowo nie zdobyłem się, ale spojrzenie moje powiedziało jej wszystko, wszystko, więcej, niż jakiekolwiek słowa mogą powiedzieć, niż jakikolwiek język określić może, powiedzało jej więcej, niż było w mej świadomości, zdradziło przyszłość, przyszłe rozkosze, utrapienia, niepokoje — przyszłą boleść nawet.
Zapatrzeni tak w siebie staliśmy kilkanaście sekund; nagle ona pierwsza przerwała te chwilę poważnego natchnienia, roześmiała się swawolnie i po dziecinnemu frunęła naprzód na stok góry. Była wesoła, swobodna, śpiewała jakieś rozkoszne arye bez słów, ściskała małą siostrzyczkę, całowała nawet szkaradnego szaro-burego mopsa.
Nastrój ten i mnie się udzielił: zacząłem mówić dużo i swobodnie. Opowiadaliśmy sobie nawzajem dzieje naszego dzieciństwa.
Ona usiadła pierwsza na murawie i z dziecięcą naiwnością prawiła mi: o ciężkich utrapieniach, jakie w zakładzie wychowawczym przebyć musiała, o tem, jak ją nauka nużyła i męczyła, jak ona się obecnie czuje szczęśliwą, gdy już o tem myśleć nie potrzebuje.
— Jestem już dorosła, dorosła, panna — zawołała z tryumfem — sam to papa powiedział. Dość tej męki.
Później ja, wzruszony i dziwnie podniecony, spowiadałem się przed nią. Zdawało mi się, że ujrzałem małą kryształową łezkę w jej oku, kiedy opowiadałem o śmierci mej matki. O Werbenowie i jego wpływie na mnie nie wspominałem zupełnie. Dziwnym objawem psychicznym było, że w tej chwili wyraźnie już uczułem wstręt srogi do tego bożyszcza kilku lat mej młodości; niby zasłona jakaś z oczu mi spadła i po-