Przejdź do zawartości

Strona:PL Istrati - Kyra Kyralina.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kobiet, jest piękne, gdyż nie wiesz jeszcze, że najlepsza kobieta staje się wkońcu dziewką.
Ta zniewaga kobiety uderzyła mnie jak ostrze sztyletu i nabrałem wstrętu do Mustafy-beja. Ukrywałem moje uczucia, ale natychmiast zrodził się we mnie zamiar ucieczki.
Zdarzała się po temu doskonała sposobność: pojechaliśmy na wielką piętnastodniową wycieczkę w góry bałkańskie, położone nad Maricą. Było to polowanie, na które zwykle z końcem jesieni jeździł bej.
Miałem trojaki plan. Oszukać czujność dzikusów i uciec w przebraniu tureckiego chłopa, albo też kupić swoją wolność. Gdyby zawiodły mnie oba sposoby, to pozostawał mi trzeci (ten projekt był rozpaczliwy) — ucieczka na Kyrze. Sądząc z słów beja, była ona koniem wyścigowym pierwszej klasy. Dla przekonania się o tem, poprosiłem beja, ażeby zabawił się ze mną w wyścigi: on na swoim wspaniałym arabskim rumaku, ja na klaczy.
Mustafa rad, że jestem w dobrym humorze, przystał natychmiast, dał mi trzysta kroków forów. Metą miała być wioska oddalona o kilka kilometrów.
Na wystrzał pistoletu, który rozległ się w powietrzu, wbiłem ostrogi w boki Kyraliny. Klacz wspięła się na tylnych nogach i rzuciła się galopem. Puściłem cugle, przywarłem do siodła. Wiatr szumiał w moich uszach z taką siłą, że daremnie usiłowałem usłyszeć tętent rywala. Nie wiedząc jak daleko pozostaje w tyle, straciłem wszelką przytomność, i z całych sił wpijałem ostrogę w brzuch zwierzęcia,