Przejdź do zawartości

Strona:PL Horacy - Poezje.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


Do czwartej leżę;[1] czytam, myśli w ciszy zbieram,
Piszę. Potem się włóczę, oliwą nacieram,
No, nie tą, co ją Natta szubrawiec z lamp zwędza.[2]
       125 Gdy już skwarniejsze słońce do łaźni zapędza,
Rozstaję się, znużony, z trójkątem[3] i Błoniem.
Na śniadanie[4] przetrącam tyle, żeby o niem
Wytrzymać do obiadu; potem — nic nie robię.
Tak żyje, kto nie uległ próżności chorobie;
       130 I mnie życie szczęśliwszym potoczy się torem,
Niż gdyby dziad mój, ojciec, wuj był — aż kwestorem[5].


    resa w sklepie naprzeciw, w jednej z t. z. tabernae argentariae.

  1. W. 122. do czwartej — tj. do naszej 10-ej mniej więcej. Rzymianie dzielili dobę na 12 godzin nocnych i 12 godzin dziennych.
  2. W. 124. Natta — brudny sknera, który oliwę, potrzebną do nacierania, zwędzał po cichu z lamp w łaźni. Zdaje się, że oliwę przynoszono ze sobą do łaźni.
  3. W. 126. trójkąt — rodzaj gry w piłkę. Błonie campus Martius.
  4. W. 127. śniadanie — około naszej 12-tej; obiad po 3-ej popołudniu, opisany w w. 115 nast.
  5. W. 131. Żart z nadętych wielkości, szczycących się, że mają w rodzie aż kwestora, tj. najniższego urzędnika.