Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I z każdym dniem wzbierało w niej coraz to potężniejsze pragnienie miłości. Ustawicznie radziła się w duchu siebie samej, radziła się stokrotek, i chmur i monet, rzucanych na stół.
Aż tu pewnego wieczora ojciec zwrócił się do niej:
— Zrób się piękną na jutro rano.
Spytała:
— Czemu, tatusiu?
Odparł:
— To tajemnica.
A gdy nazajutrz rano weszła do salonu świeża, w jasnej toalecie, ujrzała stół, pokryty pudełkami cukrów, a na krześle olbrzymi bukiet.
Na podwórze wjechał wózek. Wyczytała na nim napis: „Lerat, cukiernik z Fécamp. Uczta weselna“, a Ludwika przy pomocy kuchcika jęła wydobywać z wnętrza wózka przez okienko całą masę półmisków o nęcącej woni.
Zjawił się wicehrabia Lamare. Spodnie wąskie były podpięte pod małymi lakierkami, uwydatniającymi jego drobną stopę. Z długiego surduta, obcisłego w pasie, wyłaniał się na piersi żabot koronkowy; a krawat wytworny o kilku węzłach zmuszał go do noszenia wysoko pięknej, ciemnej głowy, pełnej powagi i dystynkcyi. Miał inny wygląd, niż zwykle, ów wygląd szczególny, jaki strój odmienny nadaje nagle twarzom najbliższych nawet znajomych.