Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przygód rozpoczętych, biegła ku przyszłości radosnej, tarzając się w rozkosznych nadziejach.
Pewnego popołudnia, gdy wypoczywały na ławie w głębi parku, nagle ujrzały u skraju alei otyłego księdza, który ku nim podchodził.
Skłonił się zdaleka, przybrał minę uśmiechniętą, złożył ukłon ponowny i rzekł:
— I cóż, jakże się miewamy, pani baronowo?
Był to proboszcz miejscowy.
Mateczka, urodzona w wieku filozofów, wychowana przez ojca niezbyt wierzącego, za dni Rewolucyi, wcale nie chodziła do kościoła, jakkolwiek instynktem religijnym kobiety lubiła księży.
Najzupełniej była zapomniała o proboszczu Picot i zczerwieniła się na jego widok. Poczęła się też odrazu usprawiedliwiać, że nie uprzedziła jego przyjścia. Poczciwiec nie wydawał się jednak dotkniętym; patrzył na Janinę, zrobił jej kompliment, że dobrze wygląda, usiadł, trójgraniasty kapelusz umieścił na kolanach i otarł sobie czoło. Był bardzo gruby, bardzo czerwony i pot z niego spływał strumieniami. Wyjął z kieszeni ogromną chustkę w kratki, przepojoną potem i przesunął nią po twarzy i szyi; zaledwie jednak wilgotna chusta wróciła do czarnych głębi sutanny, gdy nowe krople wystąpiły mu na skórę i spadając na sutannę, wzdętą na brzuchu, w krągłe plamki ścinały kurz, osiadły na szacie.