Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Stopniowo jednak przyzwyczajała się do medytowania przez chwilę po wypiciu kawy; później zaczęła się kłaść powtórnie i z dnia na dzień przedłużać tę chwilę rozleniwienia, aż Rozalia gniewna wracała do pokoju i niemal przemocą wyciągała ją z łóżka.
Zresztą nie miała już i cienia woli, a ilekroć służąca zadawała jej jakieś pytanie, pytała o radę lub zdanie, odpowiadała:
— Zrób, moje dziecko, jak uważasz.
Uważała się za prześladowaną przez los nieubłagany i jak mieszkańcy Wschodu uwierzyła w fatalizm; a przyzwyczajona do tego, że wszystkie jej nadzieje i marzenia pierzchły i w niwecz się obracały, nie śmiała już nic przedsiębrać, całe dnie wahając się przed spełnieniem lada błahostki, głęboko przekonana, że wszystko musi jej przynieść nieszczęście i na złe się obrócić.
Co chwila powtarzała:
— Tak, ja bo już nie miałam szczęścia w życiu.
A Rozalia się unosiła:
— A coby pani dopiero powiedziała, gdyby musiała pracować na chleb i wstawać codziennie o szóstej, by iść na zarobek! Przecież dużo jest takich, co muszą to robić, a jak się zestarzeją, to umierają z nędzy.
Janina odpowiadała: