Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

siebie, dłoń w dłoni, przytuleni do siebie, słysząc wzajemne bicie serc, czując ciepło ramion, łącząc swą miłość z wonnem przeźroczem letnich nocy, tak zespoleni ze sobą, ze samą mocą uczucia przeniknąć zdołają najgłębszą tajnię swych myśli.
I tak będzie trwać w nieskończoność, w pogodzie miłości niezniszczalnej.
Nagle wydało się jej, ze czuje go tuż obok i nieokreślony dreszcz zmysłowości przebiegł ją od stóp do głowy. Bezwiednym ruchem oplotła ramiona koło piersi, jakby uścisnąć chciała tę zjawę, a usta, wyciągnięte ku nieznanemu, musnęło coś, przyprawiające ją niemal o omdlenie, jakby podmuch wiosny wycisnął na nich pocałunek miłosny.
Nagle, na drodze za zamkiem, usłyszała czyjeś kroki wśród nocy. I w szalonem uniesieniu duszy, w porywie wiary w rzeczy niemożliwe, przypadki cudowne, przeczucia nadludzkie, romantyczne zrządzenia losu, pomyślała: „Czyżby on?“ — Trwożnie wsłuchiwała się w rytmiczny odgłos idącego, pewna, że zatrzyma się u bram, prosząc o gościnność.
Gdy minął zamek, uczuła smutek rozczarowania. Rychło jednak uświadomiła sobie egzaltacyę tego pragnienia i uśmiechnęła się ze swego szaleństwa.