Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przekazanych zwyczajem kościelnym, na chłopskie swe audytoryum miotając istne gromy przeciw pożądliwości; cały drżący z gniewu, tupiąc nogami, opętany obrazami, wywołanymi gniewnym swym szałem.
Chłopcy dorośli i dziewczęta ukradkiem rzucali sobie w kościele ponure spojrzenia; a starzy wieśniacy, lubiący w tych sprawach żartować, wyszedłszy z kościoła w towarzystwie synów w błękitnych bluzach i żon w czarnych mantylach, głośno potępiali brak wyrozumiałości księżyny. Cała okolica była wzburzona.
Opowiadano sobie wzajem o surowych pokutach, jakie nakładał przy konfesyonale, a gdy w dodatku zaczął odmawiać rozgrzeszenia dziewczętom o wątpliwej dziewiczości, do oburzenia przyłączyło się szyderstwo. Śmiech rozlegał się w kościele w uroczyste święta, gdy młodzież zamiast przystępować z innymi do komunii, nie ruszała się z ławek.
Niebawem zaczął tropić kochanków, by udaremniać ich schadzki, niby gajowy tropiący kłusowników. Polował na nich w noce księżycowe wzdłuż rowów, za stodołami, wśród zarośli trzciny nadbrzeżnej, na stokach pagórków.
Razu pewnego dostrzegł parkę, która na jego widok wcale nie zmieniła pozycyi; oplatając się ramionami, młodzi szli wyboistym parowem, zamieniając pocałunki.