Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bo to ja jestem Dezydery Lecoq.
Nazwisko to nie było jednak żadnem wyjaśnieniem, więc baron spytał:
— A czego ty chcesz?
Widząc konieczność wyłuszczenia swej sprawy, zmieszał się do reszty. Spuszczając oczy i podnosząc je naprzemian od czapki, którą miętosił w ręku, na szczyt dachu pałacowego, jąkał:
— Bo to wedle tego interesu, co mi wspomniał ksiądz proboszcz...
Zamilkł znów z obawy powiedzenia za wiele i popsucia sprawy.
Baron nie rozumiejąc, spytał:
— O jaki to interes chodzi? Bo ja nic nie wiem.
Wtedy zniżając głos, tamten oświadczył:
— No, rozchodzi się niby o tę pokojówkę... Rozalię...
Janina domyśliwszy się, wstała i z dzieckiem na ręku odeszła.
A baron rzekł:
— Zbliż się — poczem wskazał krzesło, na którem dopiero co siedziała córka.
Wieśniak usiadł natychmiast, mrucząc:
— Pan baron bardzo łaskawy.
I czekał, jak gdyby nie miał już nic do powiedzenia.
— Po długiej chwili milczenia zde-