Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ślad nogi coraz cięższej znaczył się odbiciem wciąż wilgotnem, błotnem.
Ojczulek podawał ramię Janinie, ociężałej teraz i ustawicznie cierpiącej; a ciotka Liza, zaniepokojona, przejęta zdarzeniem bliskiem, ujmowała drugą jej rękę, cała wzburzona tajemnicą, której sama nigdy poznać nie miała.
Tak przechadzali się godzinami, w milczeniu, gdy Julian konno przebiegał okolicę, poddając się namiętnie temu nowemu zamiłowaniu.
Nic już nie przerywało obecnie ich posępnego życia. Baron z żoną i wicehrabia złożyli wizytę u Fourville’ów, z którymi Julian zdawał się już być dobrze zaznajomiony, niewiadomo skąd i jak. Zamieniono też jeszcze jednę wizytę ceremonialną z Briseville’ami, zawsze ukrytymi w swej uśpionej siedzibie.
Pewnego popołudnia około godziny czwartej, dwóch jeźdźców, mężczyzna i kobieta, wjechali na podwórze zamku, a Julian, bardzo ożywiony, wpadł równocześnie do pokoju Janiny.
— Prędko, prędko, zejdź do salonu. Przyjechali Fourville’owie. Tak, całkiem bez ceremonii, po sąsiedzku, wiedząc, w jakim jesteś stanie. Powiedz im, że wyszedłem, ale rychło wrócę. Muszę się trochę przebrać.
Janina zeszła, zdumiona. Młoda kobieta, ładna, blada, o wyrazie twarzy bolesnym i roz-