Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To podłość, w ten sposób zdradzić moją córkę, podłość! Taki szubrawiec, taka kanalia, nędznik. Ja mu to powiem, wypoliczkuję, obiję laską!
Ale ksiądz, stojąc obok zalanej łzami baronowej, zażywając powoli szczyptę tabaki, pragnąc dopełnić swej roli pojednawcy, podjął od nowa:
— Panie baronie, miedzy nami mówiąc, to nie gorszy on od innych. Wielu to pan zna wiernych mężów?
I ze złośliwą dobrodusznością dodał:
— Ba, założyłbym się, że i pan dopuszczał się takich sztuczek. No, z ręką na sercu, czy tak nie było?
Baron zaskoczony, przystanął naprzeciw księdza, który ciągnął:
— Och naturalnie, nie był pan wyjątkiem. Kto wie nawet, czy się też kiedy nie zadawał z taką, ot, pokojóweczką. Powiadam panu, że wszyscy są jednakowi. A czy pani baronowa była dlatego mniej szczęśliwą, lub mniej kochaną?
Baron stał bez ruchu, mocno wzburzony.
— Dalibóg, prawda, że sam to robił nieraz, często nawet, ilekroć się nadarzyła sposobność; on również nie przestrzegał wierności małżeńskiej, a jeśli pokojówki żony były ładne, to sobie także nie robił skrupułów! A czy dlatego