Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

je narzucić na łóżko. Nie mogła się rozgrzać; nogi jej drętwiały, a wzdłuż łydek aż do ud ustawiczne ją przebiegały dreszcze, zmuszając do ciągłego przewracania się, poruszania, w straszliwe wprawiając ją rozdrażnienie.
Niebawem zęby jej zaczęły szczękać, ręce dżały, w piersi czuła ściskanie, a serce biło coraz powolniej, głuchemi uderzeniami, chwilami zdając się przystawać zupełnie, gdy z gardła wydobywało się ciężkie dyszenie, jakby w niemożności chwycenia powietrza.
Trwoga straszliwa ogarniała jej duszę, gdy zimno nieprzezwyciężone mroziło ją do szpiku kości. Nigdy nie doświadczała czegoś podobnego, nigdy nie czuła się tak wyzutą z sił życiowych, jakby lada chwila wydać miała ostatnie tchnienie.
Przez głowę przeleciało jej:
— Umrę... Umieram...
I przerażeniem zdjęta, wyskoczyła z łóżka, zadzwoniła na Rozalię, czekała, zadzwoniła powtórnie, czekając jeszcze, cała zlodowaciała i drżąca.
Pokojówka nie przychodziła. Pewnie zasnęła tym pierwszym, twardym snem, którego nic przerwać nie zdoła; i Janina, tracąc zastanowienie, bosa, wybiegła na schody.
Weszła cicho, po omacku trafiła do drzwi, Otworzyła, zawołała: — Rozalio! — ciągle pod-