Przejdź do zawartości

Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sądziłam, że powód tego leżał w osobistéj ku mnie nieufności, i być może zdeptaną swą próżność wzięłam za uczucie szlachetne. Bądź pan teraz o mnie spokojny, nie będę działała nie zbadawszy się poważnie i surowo. Nie będę już miała kokieteryi cnoty; sympatye swoje odsunę na bok, nauczę się dyskrecyi. Przebacz mi, panie Gilbert, troski, których pana nabawiłam: postaraj się o uspokojenie Pauliny, która się gniewa na mnie, odkąd wyobraża sobie.... O! co do tego ostatniego punktu, broń mię pan trochę, proszę o to! Powiedz jéj pan, żeby snów swoich nie brała za rzeczywistość. Powiedz pan Małgorzacie, że szczerze pragnę spełnienia się jéj najdroższych życzeń, gdyż.... dałeś mi pan dobrą i pożyteczną lekcyę, panie Pawle; ale powinieneś pan uznać, że i pan również może przy sposobności posłuchać dobréj rady. Oto moja: ożeń się pan z Małgorzatą, uprawnij swe dziecko; zdobyłeś pan sobie do tego prawo z bronią w ręku, a każde prawo wkłada obowiązek.
— A pani, panno Dietrich, — odpowiedział Paweł, posłuchaj także, ażebyśmy się skwitowali zupelnie, rady która nie mniej warta jak i rada pani. Od przyjacioł pana de Rivonnière wiem, że pani uczyniłaś go bardzo nieszczęśliwym. Napraw to pani idąc za mąż za niego, ponieważ mają nadzieję ocalić go.
— Pomyślę o tém, jeszcze raz dziękuję, — odrzekła z wdziękiem i serdecznością.
Wyszła i drzwi za sobą zamknęła, nie dopuszczając żeby Paweł ją sprowadził; wyszła z taką