Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pan wszystko bez rozpraw, a jeżeli los będzie mi na seryo przeciwnym, w imieniu mojém przeprosicie pana Pawła Gilbert. Powiesz mu, że posłyszawszy jego wystrzał, nie celowałbym do niego, mając szczególne powody, które on bardzo dobrze zrozumie, do szanowania jego życia. Powiesz mu te rzeczy w mojém imieniu, jeżeli umrę albo nie będę mógł mówić; powiesz mu to w obecności jego świadków i wszystkich przyjaznych osób, jakieby się wkoło mnie znalazły w moją ostatnią godzinę“.
— Miejmy nadzieję — dodał p. de Valboune, — że ta godzina jeszcze nie nadeszła, i że Jakób de Rivonnière żyć będzie; ale uważałem za swój obowiązek — spełnić jego życzenie dla wrócenia mu spokojności, i o ile mi się zdaje, widzę, że potwierdza ścisłość wyrażeń których użyłem.
Spojrzenia wszystkich zwróciły się ku markizowi, który miał oczy otwarte i zrobił słabe poruszenie dla potwierdzenia i podziękowania. Zrozumieliśmy wszyscy, że należy go pozostawić w zupełnym spokoju; wyszliśmy więc z salonu, gdzie został Paweł wraz z panem de Valboune i lekarzem. Takie było życzenie markiza, który je wyraził ledwie dojrzałnemi znakami.
Cezaryna nie chciała oddalić się z domu; napisała do ojca, donosząc mu o téj nieszczęśliwéj sprawie i prosząc go, żeby do niéj przyjechał. Jak tylko przybył, pobiegłam do Małgorzaty, ażeby ją przygotować do tego co zaszło. Paweł kazał mi powiedzieć przez młodego Latour’a, że życzy sobie, ażebym ten trud wzięła na siebie i żebym zarazem