Przejdź do zawartości

Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

skałach, a których źrenice, rzucając spojrzenia, rozwijały się jak kwiaty, gdzieindziej znowu wybrzeża jezior zaludnione smokami, i góry z kryształu, na których spoczywało słońce. Inni zaś szczęśliwie wrócili z Indyj, sprowadzając pieprz, pawie i nowe tkaniny. Co do tych, którzy mieli sprowadzić chalcedony przez Syrję koło świątyni Amona, ci, bezwątpienia zginęli w piaskach. Karawany z Getulji i Fazzany dostarczyły swe zwykłe produkty, lecz naczelny przewódca nie Śmiał wyprawiać ich znowu w tym czasie...
Hamilkar zrozumiał, że jurgieltnicy zajmowali całą drogę... Z głuchym rykiem wsparł się na ręce, a przystępujący rządca folwarków taką obawą był przejęty, iż drżał cały pomimo barczystych ramion i czerwonych oczu. Twarz jego płaska była jak u brytana, na głowie miał siatkę z włókna kory, w pasie przepaskę z niewyprawnej skóry lamparta i dwa długie błyszczące kordelasy u boku. Kiedy władca zwrócił się ku niemu, on rozpoczął krzykliwie świadczyć się Baalami „Że w tem nie ma jego winy, że nie mógł w niczem zapobiec, że robił wszystko, co do niego należało. Obserwował powietrze, grunta, gwiazdy — zakładał plantacje w właściwej porze — obcinał gałęzie przy zmianie księżyca, dozorował niewolników, oszczędzał ich odzieży.“
Hamilkar zniecierpliwiony tą czczą gadaniną klasnął językiem, a człowiek z kordelasami zmienił natychmiast ton mowy:
— Ach panie, barbarzyńcy wszystkich wymordowali i wszystko zniszczyli. Trzy tysiące stóp drzewa ścięte w Maschali, w Ubado zaś rozbite spichrze, zasypane studnie; z Tedesu zabrali tysiąc pięćset gomorów mąki, w Marazzanie wyrznęli pasterzy, zjedli stada, spalili dom twój, Panie, twój piękny dom z cedrowych belek... Niewolnicy z Tuburbo w czasie zrzynania owsa uciekli w góry, a muły, osły, woły taormińskie i konie oryngskie uprowadzili z sobą tak, że