Przejdź do zawartości

Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— „Radujecie się, o światła Baalów, wasz suffet zniósł bandy psów żarłocznych. Błogosławieństwo Rzeczyopspolitej. Raczcie nakazać dziękczynne modły!”.... Wtem spostrzegł niewolników oczekujących i wybuchając śmiechem, zaczął wołać:
— Ach, to wy, waleczni rycerze z pod Sikki! Jakoż nie odzywacie się dzisiaj tak głośno! A wszakże to ja!.... Czyż mnie poznajecie?... Gdzie wasze niezwalczone miecze, straszliwi mężowie!!... — Tu udawał, że się stara ukryć przed nimi z bojaźni, i znowu dalej urągał: — Czy chcecie koni, niewolnic, obszarów ziemi, dostojeństw, urzędów? — A dla czegóżby nie — ja wam dostarczę ziemi, z której nigdy nie wyjdziecie. Zaślubię was z szubienicą. Wypłacę żołd ołowianemi kulkami. Wyniosę aż pod obłoki i pobratam was z orłami!...
Długowłosi barbarzyńcy, okryci łachmanami, spoglądali, nie rozumiejąc mowy suffeta. Ranne ich nogi skrępowane były powrozami, a długie łańcuchy od rąk wlokły się po posadzce. Hannon, zniecierpliwiony ich obojętością, krzyczał z całej siły:
— Na kolana, na kolana nędzne prochy, szakale, gnoju plugawy! A gdy oni pozostawali nieruchomi, wołał: — Precz z niemi. Niechaj ich żywcem ze skóry obedrą, natychmiast!...
Piszczał, jak zwierzę, tocząc pianę ze złości. Wonna oliwa, przepełniając kąpiel, spadała w kroplach po ciele suffeta, które od blasku pochodni wydawało się czerwone jak krew...
On dyktował dalej z przerwami:
— „Ponieśliśmy wielkie straty w ciągu czterech dni, przy przejściu Makaru zginęły: wszystkie muły, słońce piekło niesłychanie. Odwaga tych łotrów była zdumiewająca”...