Przejdź do zawartości

Strona:PL Feval - Garbus.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odbywało się uroczyste zebranie rodzinne, młoda dziewczyna, towarzyszka mistrza Ludwika, siedziała sam w swym pokoiku. Był to mały skromny pokoik, ale nadzwyczaj miły i schludny. Łóżeczko osłaniała śnieżnej białości muślinowa kotara; na ścianie wisiał święty obrazek, przybrany zielenią. Na półkach leżało kilka książek. Parę krzesełek, gitara na jednym z nich, krosienka, i klatka z ptaszkiem dopełniały umeblowania tego uroczego kącika. Pod oknem stał okrągły stolik, a na nim porozrzucane kartki papieru. Młoda dziewczyna zajęta była pisaniem.
Ostatnie promienie słońca przedostając się przez okno oświecały jej wesołą twarzyczkę. Była to jedna z tych słodkich dzieweczek, których wesołość jest tak jasną, że sama jedna może stworzyć szczęście całej rodziny. Każdy rys jej twarzy był jakby stworzony dla radości: więc dziecinne jeszcze czoło i nosek o różanych nozdrzach i usta, których uśmiech ukazywał perłowe ząbki. Ale oczy jej w tej chwili marzyły. Gdyby nie zamyślony wyraz tych pięknych oczu, ciemnoniebieskich z długiemi, jedwabistemi rzęsami możnoby ją wziąść za dziecko, tak młodą i niewinną była jej urocza twarzyczką. Figurkę miała wysmukłą, trochę może zaszczupłą.
Cała jej postać wyrażała ogromną słodycz i łagodność, ale w spojrzeniu jej źrenic, błyszczących pod łukami śmiało zarysowanych czarnych brwi, przebijała spokojna i szlachetna duma. Ciemne włosy o gorącym złotym odcie-