Strona:Octave Mirbeau - Ksiądz Juliusz.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w Viantais, mego serdecznego przyjaciela, by zechciał podjąć się funkcyj egzekutora testamentu, a zarazem, by był łaskaw na pamiątkę serdecznych, łączących nas stosunków, jakoteż tytułem odwdzięki za trud i kłopot jakie mu ścisłe przeprowadzenie mej ostatniej woli nałoży, przyjąć odemnie zapis biblioteki i to w stanie w jakim będzie się znajdywała w chwili mej śmierci. Zwracam jeszcze uwagę mego egzekutora na szczegół pewien. Znajdzie mianowicie w pokoju położonym naprzeciw biblioteki, po drugiej stronie kurytarza, bardzo stary drewniany kuferek, z uszami i rzemieniami z świńskiej skóry. Proszę pana Servieres, by czwartego dnia po mej śmierci raczył spalić ów kuferek w podwórcu realności w obecności sędziego pokoju, notaryusza i komisarza policyi.
W końcu wyrażam tutaj jeszcze prośbę, by pogrzeb mój był jak najprostszy, by nie odprawiano wcale mszy, by nie płonęły świece przez czas trwania obrzędu religijnego, słowem, by to był pogrzeb nędzarza. Zresztą oświadczam, że żadnej kwoty nie przeznaczam na swoją ceremonię pogrzebną i zdaję to na los szczęścia i na łaskę i niełaskę księdza proboszcza Blanchaida.

Ks. Juliusz Piotr Maryan Dervelle.

Notaryusz skończył czytanie. Kręcąc głową obrócił kilka razy w rękach arkusz stemplowanego