Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieustannem niebezpieczeństwem, przyrzekłem mu jednak, że go przy sobie zatrzymam i musiałem dotrzymać słowa.
Zastałem towarzyszów poważnie zaniepokojonych nietylko o mnie, ale i o Selima, którego nie było. Ukazanie się nasze uspokoiło ich szybko, a Selim zaczął im po swojemu opowiadać o „swojej“ wyprawie. Nie spadł oczywiście ze skały, lecz, widząc mnie w niebezpieczeństwie, skoczył wdół z nieporównaną śmiałością, tak, że wszyscy nieprzyjaciele w przerażeniu rzucili się do ucieczki.
Porucznik i teraz był przekonany, że moja wycieczka żadnej nie przyniosła korzyści. Dowiodłem mu czegoś innego, opowiedziawszy, co podsłuchałem. Nie dając posłuchu ich radom, kazałem zaraz ruszać do Wadi el Berd, ażebyśmy mogli tam dość wcześnie poczynić przygotowania.
Onbaszi był już w Wadi el Berd, i zapewnił mnie, że trafi tam nawet w nocy. Nie tracąc więc czasu, wsie-

39