Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kiem! A choć przez owe dwa lata pielęgnowała tyle młodych pokaleczonych ciał, uważała to poprostu za swą codzienną pracę i obdarzała współczuciem każdego żołnierza z osobna, nie zaprzątając sobie głowy jakiemś ogólnem uczuciem żalu nad niepotrzebną zagładą tylu istot ludzkich. Tak, pracowała doprawdy ciężko, spełniała, „co do niej należało“; ale od jakiegoś czasu czuła, że budzi się w niej znowu ta dawna nieuchwytna tęsknota za „życiem“, za radością, za czemś więcej, niż bierny podziw, którym ją darzyli jej żołnierze. Owe stare listy — sam fakt, że je przeglądała, był niechybną oznaką tych nieuchwytnych pragnień. Spotęgowały w niej uczucia żalu, że Życie omijało jej drogę, choć była jeszcze ponętną kobietą. Tyle lat spędziła poza Anglją i taka była zapracowana od chwili powrotu, że niewiele zostało nici, do którychby mogła nawiązać. Dwa listy z pośród tej małej spuścizny przeszłości, tak bardzo różne, rozbudziły w niej sentymentalne pragnienia:

„Droga Pani gwiaździstych kwiatów,

Exiturus (sic) te saluto. Poczta morska zawiezie Ci te słowa pożegnania. Jeżeli mam być szczery, to muszę wyznać, że mi strasznie przykro odjeżdżać z południowej Afryki. Zpośród wszystkich wspomnień, wspomnienie ostatnich dni będzie najtrwalsze. Winobranie w Constanc‘y i Pani śpiewająca: „Gdybym być mogła rosą srebrzystą“. Jeśli kiedykolwiek Pani i mąż Jej wybierzecie się do Anglji, proszę mi dać znać, a będę się starał odwdzięczyć tam choćby w części za najszczęśliwsze pięć dni, jakie spędziłem u Państwa.

Szczerze Pani oddany
Jimmy Fort“.

W pamięci została jej twarz bardzo opalona, wysoka, smukła postać i jakaś bijąca z niej rycerskość. Jakże wyglądał teraz po dziesięciu latach? Posiwiały, żonaty,