Przejdź do zawartości

Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pasterza. Rozczarował się co do Thirzy. Nie zdawała sobie najwidoczniej sprawy z całej nieodwołalności, z całej powagi tego przedwczesnego małżeństwa. Uważała je za sprawę o wiele lżejszą, niż była w istocie. Za sprawę, którą można było zdać na wolę losu i liczyć na to, że gdyby los okazał się nieprzychylny, zawsze się jeszcze znajdzie jakaś furtka. Ale on nie widział żadnej drogi wyjścia. Spojrzał w niebo, jakby tam szukał pomocy. Dzień był tak piękny; gorzko było zadać ból dziecku, nawet dla jej dobra. Jakby jej matka postąpiła? Napewno Agnes odczułaby tak samo, jak on, głęboką powagę małżeństwa.
Siedział w słońcu i starał się zwalczyć wszelkiemi siłami miękkość swego serca. Musiał czynić, co uważał za właściwe, bez względu na następstwa. Poszedł więc do domu i napisał, że nie może się zgodzić na małżeństwo i życzy sobie, żeby Noel przyjechała natychmiast.