Przejdź do zawartości

Strona:John Galsworthy - Święty.pdf/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ką. Przeczuwała. Och! przeczuwała.: — Czemu nie przyjęłam oświadczyn Jimmy‘ego? Czemu nie wyszłam za niego? Czy już teraz zapóźno? — myślała: — Czy mogłabym jeszcze? Czy chciałby — nawet teraz? — Odrzuciła jednak tę myśl ze wstrętem. Jakże mogła wyjść za niego w przeświadczeniu, że kochał Nolli! Stanęła przed lustrem i przyglądała się długo swej twarzy; studjowała z pełnem strachu zainteresowaniem cienkie, ostre rysy i linje pod lekką powloką pudru. Badała uważnie włosy nad czołem, pokryte tu i ówdzie nieznacznie farbą. Czy rzeczywiście nieznacznie? Wydało jej się nagle, że plamy farby były zbyt widoczne. Dotknęła palcami i starała się wygładzić zwiotczałą nieco skórę zbyt już pełnego podbródka. Wyciągnęła się i powiodła rękoma wzdłuż całej postaci, jakby szukając zwiotczałości czy otyłości. Pomyślała z goryczą: — Kończę się. — Przebiegła jej przez myśl zwrotka z wierszyka, który jej Fort kiedyś pokazał:

„O nie śpiesz, nie śpiesz tak w dal
Czasie, stary cyganie.
Choćby na jeden dzień
Przerwij swe wędrowanie!“

Cóż więcej mogła uczynić? Nie lubił kiedy sobie malowała usta. Zauważyła, że mu się to nie podobało, spostrzegła, jak otarł sobie usta po pocałunku, w chwili, kiedy przypuszczał, że tego nie widzi. — To mi niepotrzebne! — pomyślała. — Usta Noel nie są wcale czerwieńsze, doprawdy. Co ma właściwie ponętniejszego ode mnie? Młodość — świeżość rosy na wiosennej trawie! To wprawdzie nie trwa długo, ale dość długo, by jej „dać rady“ jak mówili żołnierze. I nagle ogarnął ją bunt przeciw sobie samej, przeciw Fortowi, przeciw temu zimnemu krajowi pełnemu mgieł; uczuła gwałtowną tęsknotę za gorącem słońcem Afryki, za afrykańskie-