Przejdź do zawartości

Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

genjuszem w swoim zakresie. Przyszedł do mnie z listem znakomicie go polecającym. Oskarze! — zawołał — daj paniom trochę tulipanów.
Człowiek rzucił swą polewaczkę i zbliżył się, trzymając kapelusz w ręku. Był to złotowłosy, błękitnooki młody człowiek z uczciwym uśmiechem. Podał kwiaty naprzód starszej pani, potem Ince. Kiedy zauważył jej zaciekawione spojrzenie, błysk zrozumienia nagle zaświecił w jego oczach. Jej strój i zachowanie się były tak różne od tego, jakiego był świadkiem podczas pierwszego spotkania, że nie poznał jej odrazu.
— Muszę pani podziękować — rzekł z wdzięcznością. — Jest to najlepsze miejsce, jakie kiedykolwiek miałem. Teraz jest wszystko w porządku.
— Widzi pan — zaśmiała się Inka — że nie zrobiłam panu żadnego kawału.