Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

otwarła okno i ukradkiem wysunęła jeden placek na gzyms przez żelazną kratę. Kiedy Nora podniosła głowę, okno było już zamknięte a Inka z niewinną miną studjowała etykietę na butelce oliwy.
Gdy miesiły ciasto w osobnym kącie kuchni, Inka ze śmiechem zwierzyła się ze swego planu Ludce i Zuzi. Ludka zawsze gotowa była do figlów i psot, ale Zuzię trzeba było czasami namawiać do nich i nieomal zmuszać. Zaczęła — zupełnie nie w porę — wyrabiać w sobie moralne przekonania, tak że obie jej przyjaciółki, które dotychczas z pożytkiem dla siebie moralnością szkolną się nie krępowały, czasami z trudem tylko mogły ją pociągnąć za sobą.
Nareszcie Zuzia mruknęła na znak zgody, Ludka zaś z entuzjazmem zaofiarowała się wystarać się o wytrych. Jako przewodniczka drużyny sportowej mogła to przeprowadzić o wiele łatwiej niż Inka. Podczas przelotnej wizyty w stajni, mającej pozornie na celu naradę z Marcinem w kwestji placów tennisowych, wybrała sobie na jego ławce z przyrządami wytrych stosowny do swego gustu, nakryła go sweterem i bez przeszkody wyniosła. Wraz z Inką tajnemi drogami zaniosła swą zdobycz do Rajskiej Alei.