Przejdź do zawartości

Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dartym nosem i że nigdy już nie wypije ani jednej szklanki sodowej wody, jak długo będzie w Zakładzie św. Urszuli.
— Więc pozwolili jej zostać?
— Tak. Wdowa podarła telegram. Ale dała Mirze dziesięć złych stopni i pozbawiła ją na cały tydzień deseru i kazała się nauczyć napamięć Thanatopsis. I nie wolno jej już chodzić do miasteczka po zakupy, ale jak czego będzie potrzebowała, jakiej wstążki czy pończoch, będzie musiała prosić, żeby jej któraś z koleżanek przyniosła.
— A co chce Wdowa zrobić nam?
— Nic wcale — a gdyby nie Lordunia, wszystkie trzy zostałybyśmy wydalone.
— A ja zawsze miałam Lordunię w pogardzie! — rzekła Inka skruszona. — Czyż to nie okropne? Poprostu nikogo nie można uważać za wroga. Jak tylko przyjdziesz do przekonania, że ktoś jest potworny i cieszysz się, że go możesz nienawidzieć, ten ktoś nagle ni stąd ni zowąd staje się najlepszy w świecie.
— Nienawidzę Miry Mertelle! — odezwała się Renia.
— Ja też! — zgodziła się szczerze Inka.
— Puszczę kantem ten cały związek.