Przejdź do zawartości

Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Co usłyszawszy, spiesząca się Miss Wadsworth, ku wielkiemu zadowoleniu Inki, pozwoliła jej samej podejść do wuja.
Podeszła ku niemu w sposób bardzo zblazowany i wyciągnęła do niego rękę. Rzuciki woalki jak gdyby go oślepiły; przez jakiś czas nie poznawał jej.
— Panie Pendleton! Jak się pan ma? — uśmiechnęła się Inka serdecznie. — To istotnie bardzo pięknie z pańskiej strony poświęcać tyle czasu, aby mnie rozerwać. I co za oryginalna myśl — iść do cyrku! Nie byłam w cyrku już długie lata. Będzie to dla mnie prawdziwym wypoczynkiem po tych dozach Szekspira i Ibsena, jakiemi nas tej zimy teatry raczą.
Pan Pendleton podał jej bezwładną rękę i nie zwracając się do niej ani słowem, zawołał dorożkę. Usiadłszy w kącie, przyglądał się jej przez trzy dobre minuty, poczem zadarł głowę wtył i roześmiał się.
— Mocny Boże, Inko! Czyż myślisz mi powiedzieć, że już dorosłaś?
Inka również się roześmiała.
— Cóż robić, wuju Bobby! A cóż ty myślisz o tem?

*